lili lili laj moje dzieciteczko kolda - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk. Jembatan 3 cari lili - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk. "I look at you and I'm ready to pump Luminous heartthrob ready to jump Mama's dancin' with jellybone You better watch out Take you to the freak zone Pump it up give it up turn up the track Hard kiss" chwyty na ukulele lil peep - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk. Crazy Love - Sunshine Anderson zobacz tekst, tłumaczenie piosenki, obejrzyj teledysk. Na odsłonie znajdują się słowa utworu - Crazy Love. Just Around T - Alan Menken & Stephen Schwartz zobacz tekst, tłumaczenie piosenki, obejrzyj teledysk. Na odsłonie znajdują się słowa utworu - Just Around T. “Ona nie może pozwolić sobie na bycie zamapiętaną. Ale on nie może o niej zapomnieć Tekst dostępny na wattpadzie: zuzannamilles Zapraszam! #znajdźswojewłasneświatłoZM” Teksty o d.pie Maryni. jo siem bede opiyrała, wy mię chłopy ciągta, jo siem bede opiyrała, wy mię chłopy ciągta, zaciągta mię za stodołe, tam mi du.e zrąbta. hej! tam mi du.e zrąbta. chycili pod rence, za stodole wiedą, chycili pod rence, za stodołe wiedą, cosik mi sie widzi że ją du.czyć bedą. hej! ze ją du. czyć bedą. Heartaches Have Just Started - Susan Raye zobacz tekst, tłumaczenie piosenki, obejrzyj teledysk. Na odsłonie znajdują się słowa utworu - Heartaches Have Just Started. korn shoots and ladders - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk. ZxUC. Droga do sławy (i kasy!) jest ciernista, ale dla niektórych „artystów” nie ma przeszkód! Szczególnie, gdy brak im talentu, tej „iskry bożej”, idą po bandzie. Receptą wydaje się być szokowanie publiczności, czym ostrzej tym lepiej. A ponieważ prawie wszystko już było, trzeba naprawdę wytężać umysł, by wymyślić coś niezwykłego, coś „ponad”. Amerykańska performerka Kembra Pfahler (rocznik 1961), najbardziej jest znana jako wokalistka kultowego bandu „The Voluptuous Horror of Karen Black”, grającego glam – punk. Przemknęła też w kilku filmach, czasem soft porno. Jej projekty „artystyczne” są delikatnie mówiąc „dziwaczne”. Towarzyszą jej nagie lub półnagie kobiety, leje się krew, farba, kopuluje z kościotrupem, w spazmach i strumieniach wydzielin „rodzi lalkę” itp. W 1992 r. stała się „obiektem” performera Richarda Kerna, który w obecności widzów, przy pomocy krawcowej, zaszył jej cipkę. Cała „akcję” utrwalono na DVD. Pytanie – jaki to był ścieg? – pozostaje bez odpowiedzi. Hmmm… Z prucia szwów transmisji nie było… Jakby w drugą stronę uderzyła Annie Sprinkle (prawdziwe imię i nazwisko Ellen Steinberg, rocznik 1954), amerykańska aktorka pornograficzna, striptizerka, pisarka, performerka oraz prezenterka telewizyjna. Zagrała w ponad 200 filmach erotycznych, w pierwszym w 1975 roku. Wśród urządzanych przez nią performance zachęcała publiczność do obejrzenia jej narządów płciowych za pomocą narzędzi ginekologicznych czy prezentowała akt publicznej masturbacji odwołujący się do rytuałów prostytucji sakralnej. Co ciekawe, Annie Sprinkle zajmowała się także pracą naukową. Uzyskała tytuł doktora w zakresie ludzkiej seksualności. Jest autorką kilku książek dotyczących edukacji seksualnej. Obie panie uważane są za symbole „wojującego feminizmu”, uważają się za orędowniczki całkowitego „wyzwolenia kobiet”. Ze wszystkiego. Tylko… Co to wspólnego ze sztuką?! Połowa czerwca roku 1937 przyniosła Europie falę niespotykanych upałów - gorąco zrobiło się na całym kontynencie. Upały "zapanowały w ostatnich dniach również w Paryżu", nic więc dziwnego, że i Paryżanie szukali wytchnienia na... plażach. Ponieważ stolica Francji plaż nadmorskich - z oczywistych względów - nie posiada, musieli zadowolić się plażami nad problemu nie mieli natomiast mieszkańcy i turyści polskiego wybrzeża Bałtyku, gdzie plaż z prawdziwego zdarzenia jest pod temperatury, tak ukochane przez plażowiczów, dla zwyczajnych obywateli powiatów nadmorskich były jednak sporą uciążliwością. Trudno się temu dziwić, skoro "30 ludzi zasłabło na ulicy wskutek gorąca", a "40 uległo porażeniu słonecznemu", jak pisał felietonista "Gazety Gdańskiej". Wprawdzie podane liczby nie odpowiadają ściśle rzeczywistości, ponieważ mamy tu do czynienia z felietonem, a nie sprawozdaniem z rzeczywistych wydarzeń, możemy jednak przyjąć, że liczby te pokazują nam skalę problemu i dowodzą tego, iż upał był dla wszystkich prawdziwym utrapieniem. No, może poza lodziarzami..."Słońce grzało bez łaski i miłosierdzia", ale ludzie nawet się nie zastanawiali nad powodem tego stanu rzeczy. Nasz felietonista postanowił tej niewiedzy zaradzić, uciekając się do najnowszych ustaleń naukowców. Główną przyczyną panujących upałów była, ich zdaniem, migracja lodowców z półkuli północnej na południową oraz przechylenie się osi ziemi "na naszą korzyść". Co więcej, naukowcy przewidywali utrzymanie się tych tendencji pogodowych przez kolejne lata, co zwiastowało Gdyni klimat śródziemnomorski ("włoski") już za kolejnych dwadzieścia lat. To samo słońce miało z "makaroniarzy" (czyli Włochów) zrobić ciemnoskórych Abisyńczyków. Na szczęście, zarówno dla jednych jak i drugich, w dalszej perspektywie nadciągało ponowne ochłodzenie klimatu. Szkoda tylko, że perspektywa ta liczyła aż 6 tysięcy lat...Czerwcowy skwar uprzykrzał życie również mieszkańcom Wejherowa - w mieście, "w związku z panującą posuchą", dawał się "odczuwać dotkliwy brak wody w wodociągach miejskich". Miejscowe władze wezwały mieszkańców, "a w szczególności pp. właścicieli i ogrodów, do jak najdalej idących oszczędności w używaniu wody w domach i ogrodach" - chodziło o to, by "jak najwięcej ograniczać konsumpcję wody tak, aby ilość obecnie pompowanej wody wystarczyła dla wszystkich obywateli w mieście".Powiadają, że różne zjawiska atmosferyczne mogą wywierać wpływ na ludzką psychikę: księżyc w pełni czyni nas niespokojnymi i nie pozwala spać, a gdy wieje halny, wzrasta podobno liczba samobójców i zbrodniarzy. Najwyraźniej w roku 1937 do zjawisk, o niekorzystnym wpływie na człowieka dołączył i upał...Oto przykład pierwszy: we wsi Koleczkowo, między Gdynią i Kartuzami, wybuchł groźny pożar - pastwą płomieni padły tam aż trzy gospodarstwa. Pożar ugaszono dopiero siłami miejskiej straży pożarnej z pobliskiej Gdyni; jego przyczyną było prawdopodobnie podpalenie. Wątpliwości co do przyczyn pożaru nie było natomiast w Wysokiej pod Starogardem Gdańskim, gdzie robotnik rolny Mania, dokonując "azjatyckiej" zemsty na jednym z mieszkańców miasta, wywołał pożar, który ostatecznie strawił pięć gospodarstw, pozbawiając tym samym dachu nad głową jedenaście rodzin. Teraz przenieśmy się do Rębichowa (czyli obecnie Rębiechowa), gdzie na zabawie wiejskiej doszło do porachunków, które przybrały formę "krwawej masakry nożowej". I w tym przypadku ludzi pchnęła do zbrodni chęć odwetu, a to dlatego że kiedyś, na podobnej zabawie ucierpieli wskutek doznanego "wycisku". Teraz, pałając żądzą zemsty, "postanowili sprawić konkurentom generalną "łaźnię". Efekt nie był trudny do przewidzenia: "do szpitala w Gdyni przewieziono trzy ofiary rozprawy sąsiedzkiej..." Najciężej rannemu, Bronisławowi Pastjanowi, "z rozciętego brzucha wypłynęły jelita" i gdyby nie przytomność jego matki, "która dłonią umieściła rozlane jelita w jamie brzusznej, a ranę brzucha, na sposób chirurgiczny, zaszyła własnoręcznie zwykła nitką", mielibyśmy i ofiarę śmiertelną tych porachunków...Przyczyną innej tragedii był z kolei "rozstrój nerwowy", który doprowadził żonę zawiadowcy stacji w Grzywnie pod Toruniem pod koła nadjeżdżającego pociągu. Czterdziestoletnia Joanna Wiśniewska zginęła na miejscu, gdy "koła parowozu odcięły nieszczęśliwej głowę, potoczywszy ją lekko od tułowia". Z kolei zwłoki mężczyzny z odciętą głową znaleziono z kolei na torach między Redą a Wejherowem - "jak się okazało, popełnił tu samobójstwo uczeń gimnazjalny z Gdyni, 17-letni Edmund Wandt". Wandt pozbawił się życia "w ten sposób, iż ułożył się na torze (...) oparłszy gardło na szynie", wcześniej pozostawiając list do rodziców z prośbą "o wybaczenie i modlitwę za duszę". Przypuszczano, że powodem tego samobójstwa był lęk przed "pozostaniem na rok następny w tej samej klasie".Mimo że tamte upalne dni czerwcowe roku 1937 obfitowały w inne jeszcze, równie dramatyczne wydarzenia, takie jak chociażby wypadek spowodowany przez pijanego motocyklistę "na szosie wiodącej do Obłuża"... ...pozwólcie jednak, że dzisiejszą prasówkę zakończymy opisem wypadku dość niecodziennego, do którego doszło w... łazience! Ofiarą nieszczęśliwego zbiegu okoliczności stał się "pracownik Morskiego Eksportu Węgla", który wchodząc do "wypełnionej wodą wanny", "poślizgnął się tak nieszczęśliwie, iż upadł łamiąc sobie dwa żebra". Mało tego, "jedna ze złamanych kości rozerwała mu ponadto część płuc"! Pierwszej pomocy poszkodowanemu udzielił wezwany lekarz Ubezpieczalni Społecznej, w celu dalszego leczenia zalecający hospitalizację rannego. Mimo to pacjent postanowił zostać w domu, wprawiając w zdziwienie wezwanego medyka, który zszokowany opuścił mieszkanie pana Bronisława dopiero po uzyskaniu pisemnego "zrzeczenia się pomocy lekarskiej, podpisanego przez tego, jakże "niezwykłego pacjenta". Powiadają, że "historia jest nauczycielką życia" - może więc instytucja "niezwykłego pacjenta" jest podpowiedzią, w jaki sposób uzdrowić służbę zdrowia? Szukałam książki, która dotyczy tematu miłości w dawnej Polsce. Czytałam już ich kilka - od pozycji o tym samym tytule, przez biografie, po życie seksualne królów. Nieobce są mi też źródła, które opisują, jak to z Polakami drzewiej (dawniej) bywało. Ale, że szykuje się do wykładu, gdzie jednym z trzech możliwych tematów jest właśnie ten, postanowiłam jeszcze poszerzyć swoją wiedzę. W domu znalazłam książkę, o tym samym tytule i zadowolona zaczęłam ją dzisiaj czytać. No cóż…, nie całkiem o to mi chodziło. Chciałam obyczaje i kulturę, a dostałam sex i afrodyzjaki. Lektura w pełni naukowa, bibliografię ma większą niż moje podręczniki akademickie, czyli facet poważnie podszedł do tematu. Dla zainteresowanych – Zbigniew Kuchowicz „Miłość staropolska” wyd. Łódzkie, Łódź 1982. Książka niestety nie jest zbyt historyczna, bardziej literacko – poetycko - obyczajowa. I mówię serio, to żaden erotyk, a poważne naukowe dzieło, a że się uśmiałam z koleżankami z jej fragmentów, jak norka, to już inna sprawa. Mimo poważnych źródeł, autor pisze lekko i interesująco i gdyby nie rok 1982 napisałby więcej, ale jak sam czasami wspomina, cenzura by nie przepuściła. Na przykład w rozdziale „Wiek w miłości” autor oprócz poważnych wypowiedzi na temat mariaży, miłości i co by kto wolał w tamtych czasach, przytacza fraszkę Jana Kochanowskiego o miłości starca do młodej dziewczyny: „Do dziewki” Nie uciekaj przede mną, dziewko urodziwa, Z twoją rumianą twarzą moja broda siwa Zgodzi się znamienicie; patrz, gdy wieniec wiją, Że pospolicie sadzą przy różej leliją. Nie uciekaj przede mną, dziewko urodziwa, Serceć jeszcze niestare, chocia broda siwa; Choć u mnie broda siwa, jeszczem niezganiony, Czosnek ma głowę białą, a ogon zielony. Nie uciekaj, ma rada; wszak wiesz: im kot starszy, Tym, pospolicie mówią, ogon jego twarszy; I dąb, choć mieścy przeschnie, choć list na nim płowy Przedsię stoi potężnie, bo ma korzeń zdrowy." Za to w rozdziale „Zaloty – kokieteria” przedstawiona zostaje cała gama sprośnych wierszyków i piosenek ludowych, np.: „Dałabym ci dała – serca połowicę, Żebyś mnie tak kochał – jak byk jałowicę.” „Od Radomia do Radomia Wsiądę na cię jak na konia..” „Stała Kaśka nad strumykiem I nazwała Jonka bykiem; On tez rozek jej psyprawił Tak ją ubódł, aż zakrwawił. Teraz płace i nazeka… Nie nazywaj bykiem cłeka.” Co świadczy o tym, że Polacy dawniej i dzisiaj mają humor w tym temacie. Bo na pewno znacie takie dzisiejsze utwory, jak te: „Czerwone i bure Chodź ze mną na górę, Dam ci klucz od bramy Tam się pokochamy” Albo „Tididitkum, tididitkum, Zaszyła sobie nitką, Zaszyła załatała Nikomu nie dała” Książka jest świetna, zwłaszcza dla tych, co uważają, że wiele wieków temu, to ludzie nie kochali, nie opowiadali sobie rubasznych dowcipów i w ogóle zajmowali się tylko polityką (mężczyźni) lub rodzeniem dzieci (kobiety). No i dla mnie antyfemistycznie nastawionej kobiecie, książka ta spodobała się podwójnie. Bo, czytałam nowszą pozycję o tym samym tytule, napisaną przez feministycznie nastawioną laskę i się załamałam. Według niej, kobiety były tylko bite, gwałcone, zmuszane do ślubów i nie wiem co jeszcze, ale ani słowa autorka nie poświęciła temu, jakie to były czasy i co było w modzie. A co do Polek – bynajmniej nie były to pyłki i eteryczne mimozy, jak taka machnęła szablą, to potrafiła niechcianemu zalotnikowi poszerzyć uśmiech. O! Ale o tem potem.:) A i teraz i kiedyś ludzie byli po prostu ludźmi, ze swoimi słabościami, afektami, miłostkami i pragnieniami. A że Polka nie chciała ani Włocha ani Francuza, to nie dziwne, oni byli zbyt delikatni. Polacy byli wysportowani, temperamentni, no i bezpośredni. Ale o tem, też potem. :)